Galeria Miejskiego Domu Kultury w Mikołowie rozpoczęła swoją działalność w 1990 roku. Na ten cel postanowiono wykorzystać dwie sale klubowe. Obecny wygląd galeria zawdzięcza gruntownej modernizacji, dokonanej w roku 1999. Galeria jest ważnym centrum kulturalnym w Mikołowie. Tu pokazywali swój dorobek twórczy najważniejsi artyści regionu i całej Polski. Niewątpliwie znaczącym wydarzeniem kulturalnym związanym z mikołowską galerią była odbywająca się co roku poplenerowa wystawa "Impresje Mikołowskie". Na wystawach tych goszczą prace twórców o bardzo różnych osobowościach i orientacjach artystycznych.
Oprócz comiesięcznych wystaw, w galerii odbywają się spotkania autorskie oraz wieczory poetyckie. Istotnym wydarzeniem organizowanym co dwa lata w naszej galerii jest Przegląd Sztuki Nieprofesjonalnej, który ma na celu pokazanie prac artystów-amatorów.
Nasza galeria prezentuje się w ten sposób (z wystawą Macieja Paździora) - www.pajorama.eu/Pazdzior/wystawa.html
Galeria czynna jest w godzinach otwarcia MDK. Wstęp wolny. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych!
OBECNA EKSPOZYCJA:
Od 5 do 16 czerwca zapraszamy na wystawę Marii Kulawik "Życiorys w słonecznikach", której organizatorem jest Gmina Ornontowice.
Maria Kulawik urodziła się w Ornontowicach, z wykształcenia jest pedagogiem. Wiele lat poświęciła pracy w szkolnictwie, w tym kilka lat w Stanach Zjednoczonych. Ornontowice są dla niej ostoją, poczuciem bezpieczeństwa, napędem do pracy twórczej. Nie tylko dom i piękny ogród, w którym kwitną słoneczniki, ale i dobrzy ludzie oraz niepowtarzalne tchnienie rodzinnej, śląskiej ziemi. Gdy znana malarka Danuta Muszyńska-Zamorska namalowała jej portret z kwiatem słonecznika, nie wiedziała, że bukiet słoneczników stanie się jej przesłaniem, a sięgnięcie po pastele długą przygodą z malarstwem, która w następnych latach stanie się swoistym "życiorysem w słonecznikach".
Prace Artystki prezentowany był w 1998 roku w Stanach Zjednoczonych (w Nowym Jorku i na Florydzie w International Lerning Center). Od 2000 roku wystawy krajowe odbyły się m.in. w Ornontowicach, Promnicach, Rybniku, Mikołowie, Wodzisławiu Śląskim, Wadowicach i Katowicach. Jej dzieła znajdują się w zbiorach Muzeum Śląskiego w Katowicach oraz Muzeum w Rybniku.
Sama Artystka tak mówi o sobie: "Historia mojej przygody z malarstwem nie jest długa, sięga niespełna 30 lat. Nigdy przedtem nie próbowałam wyrażania swoich uczuć poprzez sztukę malowania. O tym, żeby sięgnąć po pastele, zdecydowała jedna krótka chwila mojego życia – bukiet słoneczników otrzymanych od nieżyjącego już męża Andrzeja. Kwiaty pochodziły z naszego ogrodu i wyglądały tak urokliwie, że trudno było mi pogodzić się z faktem, że to tylko krótkie ich chwile i zwiędną bezpowrotnie. Postanowiłam przedłużyć ich trwanie przynosząc bukiet jako motyw dla artystów do pracowni plastycznej prowadzonej wtedy przez artystę Dariusza Gierdala w Szpitalu Uzdrowiskowym w Ustroniu. Po długiej, bardzo przekonywującej mnie rozmowie z nim, zdecydowałam się sięgnąć po pastele. I tak zaczęło się moje malowanie. Od tego momentu słoneczniki i pastele towarzyszą mi nieustannie. Od wielkiego uniesienia miłości i radości tamtej jesieni 1995 r., poprzez dramatyczne chwile mojego życia związane z ciężką chorobą mojego męża Andrzeja oraz okres nostalgii i tęsknoty za tym, co minęło, okres odradzającej się radości życia, nadziei związanej z naszym przemijaniem, aż po dzień dzisiejszy.
W tamtej chwili, kiedy chciałam tym pięknym kwiatom przedłużyć życie, a przynajmniej zachować ich obraz w pamięci, nie myślałam, że zatrzymuję również na moment czas, czas naszego krótkiego życia, które mija bezpowrotnie, jak piękno tych kwiatów. Można tylko przywoływać wspomnienia i być szczęśliwym z samego faktu ludzkiej możliwości zachowywania wspomnień w naszej pamięci. To nie może jednak przeszkadzać nam w przeżywaniu całego istnienia, chociażby tej chwili, która JEST TERAZ, która pozwala mi pisać te słowa i myśleć z nadzieją i radością o tym, co będzie jutro. Słowo JEST spełnia bardzo ważną rolę, w tych chwilach mojego życia, kiedy kwiat słonecznika sprawia, że piękno i znaczenie przeżywanych chwil zaczynam czuć i widzieć poprzez zmieniające się kolory, kształty tego kwiatu ... Wszystkie te odczucia zawsze kojarzą mi się z naszymi przeżyciami tutaj na ziemi.... płatki moich słoneczników, ich liście i łodygi ujęte w symbolicznych kształtach tych naturalnych lub przeze mnie wyobrażonych zaczynają mówić własnym głosem. Wtedy zaczyna się "moje malowanie" – tak wiele chcę przez te kwiaty powiedzieć… W tym momencie przypominam sobie niepowtarzalną podróż samolotem przez ocean, kiedy przez 8 godzin lotu siedziałam obok młodej dziewczyny czytającej grubą książkę, której tytuł ukradkiem przeczytałam "Language of flowers". To zachęciło mnie do rozmowy z nią na temat tego, o czym mówią kwiaty. Opowiedziałam jej o moich słonecznikach. Kiedy "JEST" ta chwila i w niezwykle trudny dla mnie do wyrażenia w słowach sposób zaczynam malować – KTOŚ powiedział PISAĆ mój pastelowy "Życiorys w słonecznikach" zaczynam myśleć inaczej niż zwykle. Sama nie wiem, dlaczego ta odrobina wspaniałej przyrody jaką jest prosty kwiat słonecznika ogólnie uważany za symbol życia i radości, dla mnie staje się przekaźnikiem innych, bardziej głębokich wartości. Myślę, że najlepiej z wszystkich kwiatów oddaje stany ludzkiego ducha. I nigdy się nie śpieszę, trwa to czasem długo, zanim do końca przedstawię w kolorach i barwach to co czuję lub czułam w momencie "spotkania się ze słonecznikami". Niekoniecznie w skojarzeniu z moim prywatnym życiem, a również bardzo często z tym, co dzieje się w moim otoczeniu, co przeżywają ludzie wokół mnie. Ilość i pośpiech nie są dla mnie przyjaciółmi w mojej pracy twórczej".
PLANOWANA EKSPOZYCJA:
24 czerwca o godz. 18.00 zapraszamy na wernisaż wystawy Aliny Marut "W rytmie natury. Malarskie podróże". Wystawa w Galerii MDK będzie dostępna do 22 sierpnia.
Alina Marut to mieszkanka Mikołowa. Malarstwem pasjonuje się od najmłodszych lat, ale dopiero w wieku dojrzałym sztuka stała się jej głównym środkiem artystycznego wyrazu. Od kilku lat należy do grupy artystycznej Impast w Katowicach.
Prezentowana wystawa to malarska opowieść o fascynacji światem przyrody i nieustannym pragnieniu odkrywania nowych miejsc. Prezentowane prace są owocem podróży i plenerów artystki, gdzie natura staje się główną inspiracją i źródłem artystycznej ekspresji. Obrazy są zapisem emocji i wrażeń, jakie towarzyszyły jej wyprawom, a jednocześnie stanowią próbę uchwycenia esencji natury w jej różnorodnych formach. Z pewnością malarstwo Aliny Marut to wyraz zachwytu nad pięknem tego świata, sama przyznaje, że: "proces malowania to wędrówka w głąb siebie i własnej wyobraźni, gdzie podobnie jak w podróży odkrywa się nowe nieznane dotąd światy".
Tytuł wystawy odnosi się do malarstwa jako procesu, nieustającego rozwoju i drogi, którą artystka podąża w swojej twórczości. Wystawa ukazuje różnorodność technik i stylu, od akwareli poprzez prace olejne i techniki mieszane, od realizmu po abstrakcyjne formy. Jej prace to artystyczne poszukiwania na przestrzeni ostatnich kilku lat, ukazują nieustanną chęć eksperymentowania i odkrywania nowych możliwości artystycznego wyrazu. Jak sama mówi: "Malarstwo to integralna część mojej osobowości i sposób na komunikowanie się ze światem".
Alina Marut to także pasjonatka fotografii, muzyki i jazdy na rowerze.
PLANOWANA EKSPOZYCJA:
5 września o godz. 18.00 w Galerii MDK odbędzie się wernisaż wystawy fotografii Krzysztofa Błażycy "W stronę Afryki". Na wernisażu będzie można nabyć książki oraz gadżety afrykańskie, a środki z ich sprzedaży będą wspierały działania prowadzonej przez autora fundacji "W stronę Afryki". Wystawa będzie dostępna do 3 października. Jej patronami medialnymi są Gość Niedzielny i Radio eM.
Portrety z północnej Ugandy, zdjęcia związane z czołowymi postaciami z czasów rebelii Bożej Armii Oporu, zdjęcia z obozów dla uchodźców z Sudanu Południowego, fotografie przedstawiające życie codzienne, odwierty studni głębinowych i wiele innych. Wystawa "W stronę Afryki" jest owocem kilkunastu lat powrotów autora do krajów Afryki Wschodniej, gdzie łączy on pasję dziennikarską z zaangażowaniem w projekty pomocowo-rozwojowe.
Krzysztof Błażyca (ur. 1975) to dziennikarz, fotoreporter, poeta, członek Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego, autor licznych artykułów nt. afrykanistyczne oraz książek: "Adunu. Ziemia duchów. Wspomnienia z czasów rebelii Bożej Armii Oporu", "Krew Aczoli. Dziesięć lat po zapomnianej wojnie na północy Ugandy" (Grand Prix - Nagroda im. Stanisława Szwarc Bronikowwskiego - na Festiwalu Cywilizacji i Sztuki Mediów Mediatravel 2017 oraz Nagroda Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego 2017), "Tego drzewa nie zetniesz. Historie z czarami w tle - cykl reportaży z Zambii, Nigerii, Tanzanii, Kenii, Ugandy". Laureat Śląskiej Fotografii Prasowej 2024, wyróżnienie za zdjęcie z Ugandy "Braki w edukacji". Wraz z żoną prowadzi fundację "W stronę Afryki" (www.wstroneafryki.pl) pomagającą w Zambii, Ugandzie i Tanzanii. To przede wszystkim budowa studni głębinowych, wsparcie edukacji, pomoc dzieciom ze slumsów. W katowickim Radiu eM (107.6 FM) współprowadzi audycję "W stronę Afryki". W Ugandzie otrzymał lokalne imiona LAKWO (u Aczoli), czyli, Dający Życie, oraz LORO (u Karamoja), czyli Ten, Który Daje Wodę
Autor o sobie:
Od ponad 20 lat regularnie powracam na kontynent afrykański, od kilkunastu jestem związany szczególnie z Ugandą, gdzie prowadzimy projekty rozwojowe i edukacyjne. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą o specjalizacji religioznawstwo, stąd szczególnie fascynuje mnie tkanka duchowa Kontynentu, rola wierzeń w życiu codziennym, wpływ religii i czarów na życie jednostek i społeczne. Najważniejsi są dla mnie spotykani ludzie, ich życie, ich historie. Nie zliczę już ile wywiadów terenowych przeprowadziłem. Miałem i wciąż mam szczęście spotykać się z wyjątkowymi osobami, które barwnie, a czasem mrocznie, wpisały się w historię swoich krajów. I tak, między innymi:
> W Ugandzie spotkałem się z Severino Lukyoą, który określał siebie Rubanga Won, czyli bogiem ojcem; Lukoya był twórcą rebelii Holy Spirit Forces, ojcem Alice Lakweny, liderki Holy Spirit Movement, z której to wyłoniła się zbrodnicza Lord's Resistance Army (LRA), prowadzona przez, poszukiwanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny, Josepha Konye’go;
> Wysłuchałem przejmującej i pełnej emocji historii Lilly, jednej z żon Kony’ego, matki jego pięciorga dzieci.
> Odwiedziłem brygadiera Kennetha Banyę, przez 16 lat głównego doradcę militarnego Kony'ego, który przez lata określał sie jako "dziecko diabła zanurzone w przelewanej krwi" do czasu aż...
> Odwiedziłem omulangirę (księcia) Walugembe, praprawnuka kabaki Mutesy, który przyjmował na swym dworze Spike i Granta w ich epickiej podróży do źrodeł Nilu; prawnuka kabaki Mwangi, który skazał na śmierć 45 Męczenników Ugandyjskich, będących filarami duchowej tożsamości Ugandyjczyków, ponad wyznaniami
> Poznałem Wielkiego Muftiego Ugandy, szejka Shaban Rahmadana Mubaje
> Na zachodzie Kenii poznałem ostatnią żyjącą wdowę (ze 139 żon) ostatniego tradycyjnego szefa klanu Bakhone, Wasike Lusweti Sudiego;
> W Tanzanii odwiedziłem dom rodzinny Juliusza "Mwalimu" Nyerere, ojca narodu, pierwszego prezydenta niepodległego kraju, gdzie spotkałem się z jego synem, który barwnie opowiadał o ojcu;
> W Rwandzie odwiedziłem Nathalie Mukamazimpaka, ostatnią z żyjących wizjonerek z Kibeho, której objawiła się Niyna Wa Jambo.
> W Nigerii, rozmawiałem z czarownikami, znaleźliśmy dżu dżu i prawie utonąłem na środku Forecados w dziurawej łodzi
> W Zambii towarzyszę od lat przyjacielowi w jego pracy pomocy dzieciom z "ulicy diabła"
Moim mottem są słowa Charlesa Lavigerie: POKOCHAJCIE AFRYKĘ! I to pragnę Wam przekazać. Zapraszam!